#1

Zwierzęta inne niż ludzie rozmnażają się, więc dlaczego my nie możemy się rozmnażać? Przecież to naturalna część życia.

Ta wymówka sugeruje, że ponieważ zwierzęta inne niż ludzie (dalej: zwierzęta) rozmnażają się, rozmnażanie jest moralnie usprawiedliwione w ludzkim kontekście. W innych słowach, jeśli zwierzęta wykazują jakieś konkretne zachowanie, to samo zachowanie jest moralnie dozwolone dla ludzi.

Główna słabość tego argumentu to fakt, że zwierzęta angażują się w wiele zachowań, takich jak dzieciobójstwo lub gwałt, które byłyby niemal jednogłośnie potępione przez ludzi. Biorąc pod uwagę, że zwierzęta wykazują zarówna zachowania które uważamy za akceptowalne, na przykład współpracę i dzielenie się, jak również takie których nie akceptowalibyśmy w kontekście społeczeństwa, takie jak wyżej wymienione dzieciobójstwo i gwałt, nie możemy używać ich zachowań jako standardu do oceniania moralności zachowań ludzi.

Wybiórcze podejście, w którym zachowania zwierząt, które wspierają daną narratywę, używane są jako usprawiedliwienie własnych zachowań, podczas gdy inne, mniej akceptowalne zachowania są ignorowane, to błąd logiczny, wybiórcze myślenie znane również jako ‘cherry-picking’. Samo to, że jesteśmy w stanie podzielić zachowania zwierząt na akceptowalne i nieakceptowalne w ludzkim kontekście, oznacza że posiadamy kompas moralny w ludzkim społeczeństwie – czemu więc nie możemy użyć go, zamiast czynić odniesienia do natury?

Prokreacja jest naturalna, lecz bycie naturalnym nie czyni czegoś dobrym. W naturze możemy znaleźć przykłady zarówno rzeczy które ocenilibyśmy jako dobre (np: altruizm, współpraca, współczucie) oraz takich, które ocenilibymy jako złe (np: dzieciobójstwo, gwałt, pożeranie kogoś żywcem), nie możemy więc użyć naturalnego pochodzenia fenomenu do moralnego usprawiedliwienia go – jest to błąd logiczny znany jako “odniesienie do natury”.

#2

Jeśli przestaniemy się rozmnażać, ludzkość wymrze. Musimy się więc rozmnażać, aby utrzymać gatunek przy życiu!

Gdy twój rozmówca używa tego argumentu, musisz być przygotowany/a na to, że rozmowa zejdzie na inny tor. Tematem dyskusji staje się: “Czy pozwolenie na wymarcie rodzaju ludzkiego jest etyczne?”. Ciekawym pobocznym tematem jest etyka wymarcia gatunku ludzkiego w kontekście zapewnienia dobrobytu innym istotom na ziemi. Jednakże, na razie skupmy się na samym wymarciu gatunku ludzkiego.

Zazwyczaj, gdy ktoś sprzeciwia się naszemu wymarciu, wychodzą oni z kolektywistycznych i sentymentalnych, nie racjonalnych, założeń. Najczęściej, ich sprzeciw idzie w stronę argumentu podobnego do następującego: “Nie możemy pozwolić na wymarcie ludzkości, ponieważ ludzie jako kolektyw posiadają jakąś cechę która oznacza, że musimy przetrwać, nawej jeśli pojedyncze osoby muszą coś przez to poświęcić”. Jednak jak widzieliśmy w historii, priorytyzowanie dobra grupy nad dobrem jednostki często prowadzi do nieludzkich okrucieństw, i nie potrzeba wiele wyobraźni aby zgadnąć dokąd mogłoby to poprowadzi w tym przypadku. By poprowadzić tą rozmowę do przodu, musisz zadać im takie pytania jak “Dlaczego istnienie ludzi jest konieczne?” oraz “Gdyby wymarcie gatunku ludzkiego nastąpiło naturalnie jako rezultat wyborów indywidualnych ludzi by nie mieć dzieci, co byłoby w tym złego?”. Takie dywagacje są interesujące, lecz najlepiej sprowadzić rozmowę z powrotem na to, nad czym twój rozmówca ma kontrolę – jego własne zachowanie.

#3

Wszyscy inni nadal będą mieć dzieci, więc nie zrobi to żadnej różnicy jeśli ja również będę je miał/a.

Oczywiście, jedna osoba która odstąpi od rozmnażania nie uczyni dużej różnicy w ilości nowych osób powołanych do istnienia. Jednakże, to czy dane działanie jest etyczne czy też nie, nie zależy od jego popularności, i nie jesteśmy też odpowidzialni za działania innych ludzi – jesteśmy odpowiedzialni za swoje, bez względu na to co robią inni. Dla przykładu, jeśli zaakceptujemy ten tok myślenia, może on zostać użyty by usprawiedliwić zabijanie zwierząt w celu spożycia: “Mogę równie dobrze dalej płacić za to, by zwierzęta były zabijane, i zjadać ich ciała, ponieważ wszyscy inni już to robią; jeśli przestanę, nie zmieni to łącznej liczby zwierząt które są zabijane.” Czy widzisz problem?

Ten argument docelowo ma za zadanie odjęcie jakiejkolwiek moralnej odpowiedzialności od jego zwolenników wyłącznie z racji tego, że ludzie w ich środowisku również angażują się w te same czyny. Musimy pamiętać, że gdy decydujemy “wmieszać się w normalność”, nasza apatia względem moralności wpływa nie tylko na nas samych; nasze czyny wpływają na życia innych, nawet jeśli “wetkniemy głowę w piasek” by ignorować konsekwencje naszych czynów, nie zmienia to skutków które poniosą inni. Oczywiście, możesz ignorować rzeczywistość, ale nie możesz ignorować skutków ignorowania rzeczywistości.

Ludzie nazywają siebie gatunkiem który, w przeciwieństwie do innych zwierząt, jest w stanie rozróżnić dobro od zła– najinteligentniejszym z gatunków. Jednak mimo to widzimy, że niektórzy ludzie, zamiast próbować poświęcić należną uwagę problemom które wymagają rozwiązania, próbują usprawiedliwić swoje czyny wyłącznie ze względu na to, że inni ludzie robią to samo. Jeśli nie jest to porażka moralna, nie wiem co innego może nią być.

#4

Mamy organy rozrodcze z konkretnego powodu, musimy się rozmnażać.

Fakt, że posiadamy zdolność prokreacji, nie mówi nic na temat tego, czy powinniśmy jej użyć. Nasza anatomia pozwala nam na wykonywanie wielu czynności które potępiamy– z pewnością powinniśmy myśleć poza kategoriami tego czy coś jest możliwe, a raczej w kategoriach tego, czy coś jest właściwe czy nie, prawda? 

Niektórzy mogą stwierdzić: “Cóż, układ rozrodczy to wyjątkowy przypadek, ponieważ ma tylko jedno zastosowanie, podczas gdy inne części ciała mogą być użyte do wielu czynności pomiędzy którymi możemy wybierać. A więc musimy używać go do rozmnażania.” Tutaj znów sprowadza się to do tego samego: niezależnie czy dany organ ma jedną funkcję, czy wiele, nie ma powodu by jej używać. Zawsze może ona po prostu pozostać nieużyta.

Większość ludzi zgodzi się, że istnieją przynajmniej specyficzne okoliczności, w wypadku których rozmnażanie się byłoby nieetyczne: na przykład, gdyby dziecko miało urodzić się z ciężką chorobą genetyczną, która gwarantowałaby krótkie i pełne cierpienia życie. Ta zdolność przyznania, że rzeczywiście istnieją okoliczności w których powinniśmy wstrzymać się od rozmnażania, pokazuje, że sama zdolność do prokreacji nie usprawiedliwia jej. Jeśli zaakceptowalibyśmy argument, że rozmnażanie się jest moralnie usprawiedliwione wyłącznie ze względu na to, że “mamy układ rozrodzczy z konkretnego powodu”, wszystkie narodziny byłyby usprawiedliwione, nawet te skutkujące narodzinami potomstwa które nie ma szans na życie warte życia, nawet według natalistycznych standardów.

#5

Moja religia mówi, że rozmnażanie się jest czymś dobrym.

Wiele osób posiada mocno zakorzenione przekonania religijne. Wiele z tych osób wierzy, że ze względu na ich przekonania, mają oni prawo do kontrolowania innych w taki czy inny sposób. Jest to bardzo niebezpieczny pogląd, pogląd który po rozważeniu często zostanie odrzucony nawet przez te same osoby, które oryginalnie go przedstawiały (lub sprawi, że zaczną argumentować, iż ich przypadek jest w jakiś sposób specjalny).

Jeśli zaakceptujemy, że możemy zrobić coś komuś innemu ponieważ nasza religia na to przyzwala, to by zachować spójność światopoglądową, musimy również zaakceptować, że inni mogą zrobić coś nam, ze względu na to, że ich religia na to przyzwala. Niektórzy, dla przykładu, twierdzą, że powinni być w mocy by zabijać osoby homoseksualne, ponieważ homoseksualność jest potępiana przez ich religię– czy ci sami ludzie zgodziliby się z kimś kto twierdziłby, że powinien móc zabijać homofobów (na przykład właśnie ich), ponieważ homofobia jest potępiana przez ich religię? Prawdopodobnie nie. Większość ludzi zgodzi się, że gdy ta zasada zaczyna działać w obie strony, staje się ona zdecydowanie mniej atrakcyjna. 

Gdy ktoś decyduje się na prokreację, robi on coś co dotyczy innej osoby, a przekonania religijne – jak ustaliliśmy – nie są słusznym moralnym usprawiedliwieniem. Jest również bez znaczenia, czy czyn dokonany na kimś innym to coś, przeciwko czemu nic byś nie miał/a gdyby dotyczyłoby to ciebie, ponieważ to niekoniecznie odzwierciedla to, co czuje osoba, której to robisz. Prokreacja (zwłaszcza, jeśli rodzic wierzy w piekło), to wyrzucanie kogoś w linię otwartego ognia. To, czy ktoś uważa to ryzyko za usprawiedliwione i warte podjęcia względem samego siebie, jest bez znaczenia, ich religia nie jest w stanie usprawiedliwić zmuszenia kogoś innego do podjęcia tego ryzyka.

#6

Jeśli przestaniemy się rozmnażać, kto będzie tu by zajmować się i wspierać poprzednie pokolenie? Potrzebujemy nowego pokolenia by zajmowało się poprzednim.

Jest to ciekawa wymówka. Mimo, że nie usprawiedliwia prokreacji, zaznacza rzeczywisty problem który zasługuje na odpowiedź. 

Po pierwsze, czemu nie usprawiedliwia to prokreacji? Sprowadzanie kogoś na świat wyłącznie dla użytku jest czymś co nawet nataliści generalnie by odrzucili. Gdybyśmy podążyli za tą logiką, bylibyśmy usprawiedliwieni w sprowadzaniu istot na świat dla innych celów, tak długo jak prowadziłoby to do poprawy jakości życia istot które już istnieją. To oczywiście prowadzi do wielu moralnie nagannych aktów. Czy byłoby właściwym powoływanie ludzi do istnienia wyłącznie by wypełnić fabryki i pola, i kontynuować nasz obecny standard życia? Większość szczerych ludzi zgodziłaby się, że to nie byłoby usprawiedliwione, i zamiast tego powinniśmy zaakcepować, że życie jest nieidealną sytuacją i musimy skupić się na pokonywaniu problemów (takich jak starzenie się) najlepiej jak umiemy, ale to nie oznacza, że wolno nam powoływać inne istoty do istnienia by rozwiązały one nasze problemy. Dzieci nie są niewolnikami do służenia innym.

Uwaga: Wyjątkiem do tej zasady, gdzie moglibyśmy ewentualnie sugerować, że rozmnażanie się jest właściwe, jest idea według której kontynuacja rodzaju ludzkiego jest konieczna by zajmować się dzikimi zwierzętami i ich cierpienem. Kluczowa różnica pomiędzy tymi przypadkiem a zajmowaniem się starszymi leży w tym, że rozwiązanie tutaj nie jest samo w sobie powodem problemu, podczas gdy rodzenie ludzi by zajmowali się innymi ludźmi samo powoduje istnienie problemu.

Jeżeli zaś chodzi o zajmowanie się starszymi ludźmi którzy stanowiliby ostatnie pokolenie ludzkości : kompletnie szczerze, na tą chwilę nie wiadomo nam o idealnym rozwiązaniu tego problemu. Możemy za to założyć, że wraz z zamykaniem wszelkich systemów które wspierają sprowadzanie ludzi na świat, w ich miejsce otworzymy systemy mające na celu pomoc i wsparcie tych, którzy z niego odchodzą. Jest to coś z czym musimy się zmierzyć – organizacja społeczeństwa które może być jak najbardziej samowystarczalne nawet wtedy, gdy populacja będzie się zmniejszać. Być może nigdy nie znajdziemy idealnego rozwiązania.

#7

I tak jest już tyle cierpienia na świecie. To, że mam dziecko nic nie zmieni w skali tego wszystkiego.

Ta wymówka sugeruje, że ponieważ całość cierpienia na świecie jest tak wielka, udział pojedynczej osoby nie jest na tyle znaczący aby usprawiedliwić “poświęcenia” względem ich szczęścia i spełnienia w życiu; że cierpienie które powoduje dana osoba to tylko “kropla w morzu”.

Jakkolwiek, to co ten argument proponuje (prawdopodobnie nieświadomie ze strony jego zwolennika), to idea, że jakiekolwiek pogwałcenie moralności jest dopuszczalne, ponieważ każde z nich jest wyłącznie “kroplą w morzu”. Ten sam argument może być, dla przykładu, użyty przez piromana próbującego usprawiedliwić podpalenie czyjegoś domu dla zabawy. Prawdą jest, że cierpienie spowodowane przez spalenie domu jest tylko kroplą w morzu w porównaniu do całości cierpienia na świecie, nie usprawiedliwia to jednak tego konkretnego czynu. Użycie tego argumentu uwalnia praktycznie wszystkich od jakiejkolwiek odpowiedzialności, czy też obowiązku nieczynienia krzywdy innym.

Powinniśmy również zaznaczyć, że konsekwencje wyborów pojedynczej osoby, w przypadku posiadania dzieci nie są ograniczone wyłącznie do tego dziecka– ta decyzja może skutkować kolosalną ilością cierpienia i niesprawiedliwości. Gdy ktoś decyduje się na dziecko, otwiera potencjalną drogę do istnienia setek (lub więcej) nowych pokoleń. Jest to fakt który nie może być bezdusznie ignorowany.

#8

Moje dziecko mogłoby odkryć lek na raka, lub osiągnąć inne wspaniałe rzeczy.

Istnieje wiele sposobów, aby odnieść się do tego argumentu:

  • Dziecko jest tu powołane do istnienia, aby rozwiązać problemy, które same w sobie są skutkiem ludzkiego istnienia. Sprowadzanie ludzi na świat aby rozwiązywać problemy spowodowane istnieniem ludzi to wybijanie klina klinem. Dziecko o którym tu mowa ma dużo większe szanse na zachorowanie na raka, niż na bycie tym, kto znajdzie na niego lekarstwo. Zamiast pompować więcej i więcej ludzi w świat pełen takich problemów, dlaczego nie możemy skupić się na odblokowaniu potencjału ludzi, którzy już istnieją? Na dobrą sprawę, próbujemy zrobić wszystko by zmniejszyć krzywdę, która kogoś spotka, podczas gdy to my jesteśmy tymi, którzy wprowadzili go w sytuację, gdzie ta potencjalna krzywda może się stać. Dlaczego nie możemy po prostu powstrzymać tego, zanim to się stanie?

  • Dziecko to mogłoby wynaleźć lek na raka –choć szanse na to są naprawdę niewielkie - ale mogłoby też zostać seryjnym mordercą lub terrorystą. Nikt nie rozważa tego prawdopodobieństwa decydując się na dziecko. Rozwinięciem tej wymówki często jest “moje dziecko może odnaleźć lek na raka, a jeśli tego nie zrobi, nie ma to znaczenia” – ale to nieprawda w przypadku gdy istnieje możliwość dokonania zarówno dobrych jak i koszmarnych rzeczy. Nie mówimy tutaj o sytuacji, gdzie dziecko “może wynaleźć lek na raka lub nie”, mówimy o sytuacji gdzie dziecko “może wynaleźć lek na raka lub zostać oszustem czy zrobić coś nawet gorszego”.  Ta odpowiedź to nie sposób by kogoś “zgasić” – to raczej ściągnięcie różowych okularów naiwności przez które ludzie widzą swoje potencjalne decyzje.

  • Zakładając, że dana osoba naprawdę jest w stanie zapewnić warunki które sprawiłyby, że ich dziecko miałoby rzeczywiste szanse na uleczenie raka. Dlaczego nie zdecydować się na adopcję? W dzisiejszym świecie miliony młodych ludzi marnują swój potencjał z powodu braku możliwości i dostępu do zasobów. Zamiast tworzyć kogoś nowego, możesz zaadoptować już istniejącą osobę.

#9

Potrzebuję rodziny która będzie wspierała mnie na starość, w innym wypadku zostanę samotny/a i będę cierpieć z powodu braku wsparcia.

Proponenci tej wymówki zasługują na naszą empatię. To prawda, nikt z nas nie prosił się na świat, nikt z nas nie zgodził się świadomie na ciężar starości i na samotność która się z nią wiąże. Nie jest to jednak powód by sprowadzać nowe istoty na świat.

Dlaczego nie usprawiedliwia to prokreacji? Sprowadzanie kogoś na świat wyłącznie dla użytku jest czymś co nawet nataliści generalnie by odrzucili. Gdybyśmy podążyli za tą logiką, bylibyśmy usprawiedliwieni w sprowadzaniu istot na świat dla innych celów, tak długo jak prowadziłoby to do poprawy jakości życia istot które już istnieją. To oczywiście prowadzi do wielu moralnie nagannych aktów. Czy byłoby właściwym powoływanie ludzi do istnienia wyłącznie by wypełnić fabryki i pola, i kontynuować nasz obecny standard życia? Większość szczerych ludzi zgodziłaby się, że to nie byłoby usprawiedliwione. Dzieci nie są niewolnikami do służenia innym. 

Zamiast tego powinniśmy zaakcepować, że życie jest nieidealną sytuacją i skupić się na budowaniu innych sposobów które wypełniałyby te potrzeby, jednocześnie nie wykorzystując nikogo:

  • Budowanie społeczności z rówieśnikami aby móc dzielić z nimi starość gdy nadejdzie ten czas.

  • Znalezienie istniejącej instytucji która gwarantuje społeczność i opiekę dla starszych ludzi.

  • Zaadoptowanie zwierzęcia z uwagi na jego wrażliwą sytuację i potrzeby, doceniając że jego towarzystwo i emocjonalne wsparcie które z niego wynika będzie dodatkową korzyścią.

  • Zaadoptowanie osoby z uwagi na jej wrażliwą sytuację i jej potrzeby. W przyszłości być może odwzajemnią się, i podejmą się dbania o twoje potrzeby.

#10

Rodzicielstwo to jedyne czego pragnę w życiu, bez dzieci moje życie jest bez sensu.

Ta wymówka jest oczywiście zrozumiała. Ludzie, jak wszystkie inne świadome istoty, mają wrodzoną potrzebę prokreacji. Wiele ludzi bazuje swoje życie dookoła tego biologicznego parcia na rozmnażanie i późniejsze życie jako część biologicznej rodziny. Oczywiście nie zmienia to jednak faktu, że rozmnażanie się jest nieetyczne.

Prawdopodobnie wartym wspomnienia jest, że bazowanie wartości własnego życia w rękach innej osoby nie jest zbyt zdrowe, niezależnie czy ta osoba istnieje czy nie. Dla większości ludzi prawdopodobnie najlepszym jest bycie samowystarczalnym względem rozumienia własnej wartości i znajdowania znaczenia w życiu. Tak czy inaczej, to że dana osoba widzi w czymś znaczenie, nie oznacza że wolno jej czynić innym so jej się podoba. Ekstremalnym przykładem mogą tu być seryjni mordercy– mimo, że mogą oni czerpać ogromne poczucie znaczenia i celu w zabijaniu swoich ofiar, nikt nie usprawiedliwiłby morderstwa z tego powodu. 

Jakkolwiek, wspomniawszy już o tym wszystkim, warto zauważyć, że osoba polegająca na tej wymówce nie musi tak naprawdę wiele stracić, gdyż istnieją alternatywy. Jedną oczywistą drogą jest adopcja. Na świecie istnieją miliony dzieci bez rodzin, adopcja zapewnia praktycznie identyczne źródło znaczenia w życiu co założenie biologicznej rodziny. Konieczne musimy jednak zwrócić uwagę na to, że adopcja powinna być widziana w świetle odpowiedzi na potrzeby osoby adoptowanej, nie spełnienia życiowego osoby adoptującej. Inną opcją jest znalezienie silnej społeczności lub działanie w sprawie na której nam zależy. Uczestniczenie w społeczności czy też ważnej sprawie jest zdecydowanie w stanie stłumić lub nawet zastąpić “potrzebę” prokreacji, dając szansę na znalezienie znaczenia i celu w interakcjach i związkach których doświadczasz w swojej społeczności, lub w osiągnięciach które osiągasz zmierzając do szczytnego celu.

#11

Jestem w stanie zapewnić moim dzieciom dobre życie relatywnie wolne od cierpienia, więc nie ma problemu w tym, żebym je miał/a.

Załóżmy, że proponent tego argumentu zamieszkuje w zamożnym regionie, bezpiecznym od cierpień istnienia które dotyczą większości ludzi (nie wspominając nawet o zwierzętach). Nawet jeśli dana osoba sprowadzi nowe życie do sytuacji życiowej relatywnego bogactwa, nie istnieje w naszym świecie nic co mogłoby zagwarantować życie warte życia. W obecnym stanie rzeczy, zawsze istnieje ryzyko, że osoba zostanie sprowadzona na świat który nie jest dla niej wart życia. Co z ludźmi urodzonymi z bardzo ciężką depresją? Co z tymi urodzonymi z chroniczna chorobą – lub tymi którzy nabędą ją bardzo wcześnie w życiu – która sprawi im niesłychane cierpienia? Zamożność może zredukować część ryzyka, ale nie jest w stanie go zlikwidować. Niezależnie jak niewielka jest szansa na to, by te wydarzenia miały miejsce, jeśli istnieje jakakolwiek szansa na to, że życie tej osoby nie będzie warte życia, wtedy nie jest to miejscem kogokolwiek innego by podjąć to ryzyko w imieniu tejże hipotetycznej przyszłej osoby – zwłaszcza, gdy nie ma nic do zyskania przez podjęcie tego ryzyka (ponieważ nieistniejąca jeszcze osoba nie ma zdolności, by chcieć przyjść na świat).

Życie jest wyłącznie sekwencją potrzeb – z których wielu nie jesteśmy przygotowani podołać – które musimy wypełniać aby odroczyć choroby. Kompletnie nielogicznym jest tworzenie potrzeb które nie muszą istnieć, zwłaszcza gdy nie jesteśmy w stanie efektywnie ich zaspokoić.

Ta wymówka ignoruje również rozważenie działań innych na dobrobyt danej osoby. Żyjemy w świecie pełnym gwałcicieli, morderców, terrorystów, oraz innych złych ludzi. Zmuszanie kogoś do istnienia to zaledwie rzut koścmi w imieniu kogoś innego, z naiwną nadzieją, że wszystko dobrze się ułoży. Dodatkowo, osoba ta sama może stać się źródłem cierpień dla innych – koniec końców, co powstrzymuje ją przed zostaniem seryjnym gwałcicielem, lub zaczęciem strzelaniny w szkole?

#12

Prędzej czy później, znajdziemy sposób by całkowicie usunąć cierpienie z ludzkiego życia. Wtedy na pewno rozmnażanie się nie będzie problemem, prawda?

Jasne, pewnego dnia być może ludzkość wynajdzie sposób, aby usunąć cierpenie z ludzkiego życia. Nie jest to jednak powodem, by sprowadzać nowe istnienia na świat.

Po pierwsze, nie wiemy nawet, czy kompletne pozbycie się cierpienia jest w ogóle możliwe. Gwoli argumentu pozostańmy jednak przy założeniu, że da się pozbyć cierpienia. Dlaczego mielibyśmy wkładać tak znaczną ilość energii (której z pewnością wymagałoby takie przedsięwzięcie) w wykorzenianie cierpienia przyszłych istot, które jeszcze nawet nie jeszcze nie istnieją? Ich cierpienie może istnieć wyłącznie wtedy, gdy istnieją one. Sprowadzanie istnień na świat – gdzie narażamy je na cierpienie i szkodę – i dopiero wtedy podejmowanie próby załagodzenia tejże szkody, gdy moglibyśmy po prostu od początku uniknąć jej, jest zwyczajnie niedorzeczne. Logiczniejszym, i bardziej etycznym, wydaje się po prostu niesprowadzanie nowych istot na świat, i włożenie wysiłku, który w innym wypadku włożylibyśmy w łagodzenie ich cierpienia, w łagodzenie cierpienia tych, którzy już istnieją i doświadczają go.

Dalej, zakładając że w przyszłości możliwym będzie kompletne wykorzenienie cierpienia, i że powinniśmy do tego dążyć, cel ten kompletnie ignoruje fakt istnienia pośrednich pokoleń pomiędzy obecnym momentem a czasem, gdy cierpienie w założeniu przestanie istnieć. Te pokolenia, składające się z miliardów osób, zostaną zmuszone do istnienia wyłącznie po to, by doprowadzić ludzkość do tego hipotetycznego momentu, i zostaną same narażone na cierpienie i szkodę. Czy fakt, że ludzie byli przymuszeni do życia w średniowiecznej Anglii, był akceptowalny, wyłącznie dlatego że dzięki temu możemy dziś cieszyć się życiem ze smartfonami i telewizją? Co daje nam prawo by narażać innych na cierpienie i szkodę w celu pozbycia się cierpienia istot, które nawet nie istnieją (a ich hipotetyczne istnienie w ogóle samo tworzy drogę do istnienia tego cierpienia). Jest to narażanie świadomych istot na ból aby rozwiązać problem, który nie musi istnieć.

#13

Ludzie zawsze rozmnażali się. To normalne i zawsze będzie.

To prawda, że ludzkość zawsze rozmnażała się, lecz czy fakt że zawsze coś robiliśmy oznacza, że jesteśmy usprawiedliwieni w kontynuowaniu tego? Dane zachowanie nie jest etyczne lub warte kontynuacji wyłącznie ze względu na to, że jest to coś co było robione od dawna. Dla przykładu, od zawsze ludzie zabijali się nawzajem z błahych powodów, jednak znaczna większość ludzi nie użyła by tego faktu by usprawiedliwić morderstwo z trywialnego powodu w dniu dzisiejszym.

Odnośnie prokreacji jako czegoś normalnego – tak, rzeczywiście tak jest, prokreacja jest czymś normalnym. Jednakże, to że coś jest znormalizowane, i nie jest społecznie stygmatyzowane, nie oznacza, że jest to moralnie właściwe. Robienie tego samego, co wszyscy inni, bez względu na to czy jest to właściwe to konforformizm, nie moralność. W słowach Bookera T. Washingtona:

“Kłamstwo nie staje się prawdą, niewłaściwe nie staje się właściwym, a dobro nie staje się złem wyłącznie dlatego, że jest akceptowane przez większość.”

Jako przykład możemy podać niewolnictwo. Mimo że niewolnictwo nadal istnieje, nie jest ono uważane za coś niezależnego od moralności – jest ono odrzucane przez ogromną większość ludzi jako coś nieetycznego i niemoralnego. A jednak, kiedyś było ono uważane za coś normalnego w prawie każdym społeczeństwie, często na masową skalę. Naszym obowiązkiem dziś jest rozpoznanie które niemoralne czyny zostały znormalnizowane, i odrzucenie ich.

#14

Aby przyłożyć się do tej sprawy, po prostu będę miał/a tylko jedno dziecko. To lepsze niż posiadanie trojga lub czworga.

Wybór nie istnieje wyłącznie pomiędzy posiadaniem wielu dzieci a jednego – każdy ma możliwość nieposiadania potomstwa w ogóle. Oczywiście, posiadanie jednego dziecka nie jest tak samo nieetyczne jak posiadanie dwojga, siedmiorga, czy też dziesięciorga, lecz w tym przypadku nadal sprowadza się na świat to jedno dziecko. Moralność posiadania dziecka nie jest relatywna do jakiejś wymyślonej liczby dzieci które potencjalnie mógłbyś/mogłabyś mieć. Niezależnie od tego, czy zawsze planowałeś mieć jedno dziecko czy piętnaścioro, etyczne rozważania posiadania tego jednego dziecka są ostatecznie takie same.

Analogiczne, czy etycznym byłoby, gdyby ktoś skrzywdził dziecko dla swojej własnej rozrywki, gdyby usprawiedliwił to słowami “No cóż, przynajmniej nie skrzywdziłem piętnaściorga dzieci”? Oczywiście, że nie. Nie ma znaczenia ile złych rzeczy mógłbyś/mogłabyś potencjalnie zrobić, każda rzecz, którą uczynisz, jest indywidualnym czynem który należy ocenić osobno.Ta wymówka zdaje się być przedstawiana jako forma ‘racjonalnego kompromisu’ (nie jest jasne pomiędzy nimi a kim), jednak oczywiście nim nie jest.

Musimy również uwzględnić fakt, że posiadanie nawet jednego dziecka to nie tylko posiadanie tego jednego dziecka – jest to coś co otwiera możliwość istnienia rodowodu ciągnącego się przez setki pokoleń, co może zaskutkować potencjalnie tysiącami nowych osób będących sprowadzonych na świat.

#15

Bezdzietność jest samolubna. Jestem pewien/pewna, że jesteś zadowolony/a z tego, że żyjesz, dlaczego chcesz więc odmówić komuś innemu szansy do życia?

Nierozmnażanie się nie odmawia nikomu życia, ponieważ ta hipotetyczna osoba nie istnieje. Nie znajduje się ona w jakimś nieokreślonym miejsu spoglądając na Ziemię i życząc sobie urodzenia się, tylko po prostu nie istnieje. A skoro nie istnieje, jak można odmówić jej czegokolwiek? Nie istnieje nikt, komu jest to odmawiane.

To prokreacja jest samolubna. Ludzie nie rozmanżają się dla dobra dziecka – nieistniejące wciąż dziecko nie dozna żadnej korzyści z bycia sprowadzonym na świat. Robią to by zaspokoić swoje własne pragnienia, a po drodze stawiają kogoś w pozycji, gdzie jest narażony na szkodę. Z pewnością to właśnie jest samolubny czyn, w poczuciu że ma się prawo sprowadzić na świat kompletnie nową istotę, która od tego momentu będzie posiadała potrzeby do wypełnienia i zagrożenia, których musi unikać, wyłącznie po to żeby zaspokoić swoje własne pragnienia.

Sprowadźmy tę wymowkę do jej logicznej konkluzji. Jeśli rzeczywiście niemoralnym jest abstynencja od prokreacji, w takim razie z pewnością mamy obowiązek aby mieć tak wiele dzieci jak to tylko możliwe? Jednak mało kto by się z tym zgodził.

Co do faktu, że ty czy ja być może cieszymy się z tego, że żyjemy, jest on prawdopodobnie tylko kombinacją biologicznego pragnienia by kontynuować własną egzystencję (w sensie ewolucyjnym, wyłącznie po to by później mieć potomstwo), oraz szczęśliwej sytuacji w której mieliśmy szczęście mieć na tyle niezłe życie, aby w ogóle tak myśleć.

Previous
Previous

Korean

Next
Next

(Brazilian) Portuguese